"Do granic" Dobre Kino z Kotem
Data rozpoczęcia: 2025-02-14
Data zakonczenia:
reżyseria: Alejandro Rojas, Juan Sebastián Vasquez
scenariusz: Alejandro Rojas, Juan Sebastián Vasquez
produkcja: Hiszpania
czas trwania: 77 min / napisy PL
Film otrzymał 26 nagród i 30 nominacji.
Zapraszamy na spotkanie z filmem i drem Wiesławem Kotem - "Do granic" to nasza propozycja na luty - hiszpański thriller psychologiczny, który zamyka się w zaledwie 77 minutach i niemal w całości rozgrywa się w jednej przestrzeni, a mimo to nie można oderwać od niego oczu. Przed seansem krytyk wygłosi prelekcję dotyczącą filmu, a całość spotkania kończymy wspólną dyskusją.
Mili Państwo,
przed nami thriller o procedurze. Punkt wyjścia tego filmu wszyscy przeżywaliśmy niejednokrotnie. Na lotnisku zawsze trochę denerwujemy się w trakcie kontroli bagażu i przechodzenia przez bramkę bezpieczeństwa. Mimo iż nie przewozimy nikogo i niczego zabronionego. Sam nie tak dawno czułem się dość nieprzyjemnie, kiedy strażniczka na jednym z lotnisk, nawet nie pamiętam na którym, prosiła mnie o zejście na bok i jakimś specjalnym aparatem badała moje ręce, czy aby nie zawierają pozostałości narkotyków. I co z tego, iż wiedziałem doskonale, że nic takiego tam się nie powinno znaleźć, ale przecież mogłem się o coś ręką oprzeć, czegoś dotknąć i już byłbym podejrzany. Niewykluczone, że cały wyjazd poszedłby się hulać.
Film miał premierę w 2022 roku na festiwalu filmowym Tallinn Blacknigdy, gdzie zdobył nagrodę FIPRESCI. Trafił do hiszpańskich kin w czerwcu ubiegłego roku i zarobił 100 tysięcy euro. Oczywiście jest to skromna kwota w porównaniu z milionowymi wpływami skaz biletowych, jakie zwykle przynoszą duże produkcje. Jednak jest to kwota godna uwagi, jeżeli zważymy na film wyjątkowo niskobudżetowy. Był prezentowany na festiwalach w San Sebastian, w Szanghaju, w Salonikach czy w Transylwanii i w sumie zdobył 28 międzynarodowych nagród na festiwalach filmowych. Film wymagał zaledwie kilku aktorów, czterech ścian, niskiego sufitu i godziny z kwadransem. Nie szkodzi, że nie ma w tym filmie patetycznych scen, ma dość zwarty scenariusz, który na początku podaje nam informacje fragmentaryczne, a następnie stopniowo odkrywa przed nami kolejne elementy układanki, aż w końcu zaczynamy patrzeć na całą historię z nieoczekiwanych perspektyw. Aktorzy grają bardzo naturalnie i narzuca się przekonanie, że taka sytuacja mogłaby się przydarzyć każdemu z nas. Tak więc film kreśli interesujący portret psychologiczny pary, stawia pytanie o tym, na ile dobrze znamy tę drugą osobę, z którą pozostajemy w związku, ale też jest wymierzony w podwójne standardy amerykańskiej polityki imigracyjnej, która za obecnej kadencji prezydenta Trumpa ulegnie jeszcze zaostrzeniu.
Film ma dwuosobową obsadę scenariuszową i dwuosobową obsadę reżyserską. Alejandro Rojas wcześniej pracował jako dokumentalista na potrzeby telewizji. Jako dziennikarz filmowy relacjonował międzynarodowe festiwale od Cannes przez Wenecję po Sundance i Berlin.
Drugi współtwórca filmu, Juan Sebastian Vasquez, jest wenezuelsko-hiszpańskim reżyserem, scenarzystą i operatorem filmowym z ponad 20-letnim doświadczeniem w branży filmowej. Zaczynał w stacji HBO Latin America i pracował jako operator w licznych filmach, także na zlecenie Netflixa. Był wielokrotnie nominowany do hiszpańskich nagród filmowych GOYA.
I jeszcze aktorzy. Oto filmowy Diego Alberto Ammann. To rocznik 1978, argentyńsko-hiszpański aktor filmowy i telewizyjny, laureat nagród GOYA.
I przesłuchiwana kobieta w tej roli, Bruna Cusi. Rocznik 1986, aktorka hiszpańska, że laureatka hiszpańskich nagród GOYA, zwłaszcza dla najlepszej młodej aktorki w roku 2018.
Film jest krótki, bo trwa zaledwie 74 minuty, ale jego akcja jest skondensowana, choć paradoksalnie nie tak wiele się tutaj dzieje. Diego i Elena stają przed celnikami w Nowym Jorku po oddaniu odcisków palców i okazaniu paszportów. Na przesiadkę do Miami, gdzie się mają nadzieję przeprowadzić na stałe, pozostają im tylko dwie godziny. Tymczasem zostają sprowadzeni do podziemnej poczekalni w piwnicy lotniska, gdzie siedzą w pełnej wyczekiwania ciszy odcięci od świata. W trakcie kolejnych wywiadów prowadzonych przez służbę celną ich historia odsłania się coraz wyraźniej, a jest ona bardziej skomplikowana niż się na początku wydawało. Diego to wenezuelski urbanista, a Elena to utalentowana tancerka z Barcelony. W swoim kraju osiągnęli już sporo i teraz chcieliby poszukać swojej życiowej szansy w krainie możliwości, za jaką uchodzą Stany Zjednoczone. Osiedlą się, rozwiną karierę i będą wiedli spokojne, dostatnie i szczęśliwe życie. Pod gratem dociekliwych pytań coraz więcej rzeczy staje się wątpliwych także dla samych przesłuchiwanych. Ich wzajemna lojalność i przywiązanie zostają tym samym wystawione na poważną próbę. Także dlatego, że również sami nie są pewni, coraz mniej są pewni tego, na czym tak naprawdę opiera się ich związek. Sami przesłuchiwani coraz mniej rozumieją z sytuacji, w którą ich wtrącono. Dochodzą do wniosku, że o wiele więcej dzieje się poza pokojem, w którym czekają na kolejne rozmowy i zapewne nie są to rzeczy dla nich przyjemne. W kinie klasy B cała sytuacja rozwinęłaby się w kierunku horroru, typu ludzie osaczeni bronią się przed nieznanymi siłami. A tutaj nic z tych rzeczy. Zwykła procedura, a jednak może być bardzo męcząca. W Hiszpanii uznano film za jeden z najbardziej niepokojących thrillerów minionego roku. Film nie opowiada o jednostkowym wydarzeniu, lecz relacjonuje procedurę, która wydarza się nagminnie. Scenarzysta filmu przeżył ją na własnej skórze, a ponadto wiele nasłuchał się od własnych wenezuelskich rodaków próbujących przejść tę samą drogę.
Niepokojące są i wywierają niemal namacalny nacisk te szare ściany i pokoje bez okien. Dramat imigracyjny zmienia się w intymną historię pary, której związek, skutkiem mało taktownych przesłuchań, zawisł na włosku. „Proszę za mną”. Te trzy proste słowa wywracają życie Diego i Eleny. W tych ciasnych pomieszczeniach widz czuje się jako trzecia, obok Diego i Eleny, więziona osoba. Dramat Diego i Eleny rozgrywa się zarówno w sytuacjach, w słowach, jak i w długich pauzach, w ciszy. Grają twarze, trzęsące się wargi, zaszklone łzami spojrzenie. Ostatecznie Diego i Elena przechodzą być może najbardziej stresującą sytuację w swoim życiu. Jest w tym jednocześnie jakiś cud minimalistycznego filmowania. Powoli odkrywamy motywacje Diego i Eleny, ale też nie jesteśmy pewni, czy są tymi za kogo się podają, czy też nie uprawiają jakiejś przewrotnej gry, a rację mają przesłuchujący urzędnicy. Pytanie tylko, czy ta przesłuchująca władza nie nadużywa swojej pozycji i całej sytuacji, czy wykonuje tylko obowiązki, czy też chce się w sposób okrutny zabawić tymi zestresowanymi ludźmi. Lotniskowa władza wprowadza jeszcze jedną niedogodność. Do tej pory imigrantom wydawało się, że mogą się porozumiewać po hiszpańsku i nikt ich nie będzie rozumiał. Mają swoją sferę intymności. Tymczasem, kiedy zjawia się urzędniczka hiszpanojęzyczna, bynajmniej nie bardziej przyjaźnie do nich nastawiona, zostaje im odebrana nawet ta prywatna sfera. Pytania urzędników bywają surowe, a nawet okrutne i podstępne w tym sensie, iż wydaje się, że urzędnicy pytając, znają już odpowiedzi i tylko skutkują na to, aby przyłapać imigrantów na kłamstwie. Skutkiem tego widz także zaczyna podejrzewać, że coś tu jest nie tak i możliwe jest, że Diego i Elena próbują nabrać Stany Zjednoczone. No i ci przesłuchujący wydają się po prostu trochę za bardzo lubić swoją pracę. Odmawiają odpowiedzi na pytanie, czemu służy całe to przesłuchanie. A człowiek postawiony w sytuacji absurdalnej, w sytuacji, której nie rozumie, w sytuacji braku sensu, traci grunt pod nogami i siłą rzeczy plącze się jeszcze bardziej. Wychodzi na to, iż starając się o emigrację uzasadnioną tym, iż chcą zacząć życie od nowa, dopuszczają się jakiegoś przestępstwa, tylko sami nie bardzo wiedzą, na czym to przestępstwo polega.
Narasta poczucie psychicznej klaustrofobii. Jest to znana w kulturze tak zwana sytuacja kafkowska. Jej nazwa wywodzi się od nazwiska pisarza Franza Kafki. To, jak wiadomo, niemieckojęzyczny pisarz pochodzenia żydowskiego, żyjący i pracujący w czeskiej Pradze. Istotą sytuacji kafkowskiej jest konflikt zniewolonej jednostki z anonimową, nadrzędną wobec niego instancją, która w sposób wyrafinowany tę jednostkę prześladuje. Osacza ją, wprowadza człowieka w poczucie zagrożenia i niepewności. Poczytajmy Wikipedię. „Kafka przedstawia w swoich dziełach najczęściej człowieka wyobcowanego, którego związki z innymi ludźmi uległy znacznemu zniszczeniu. Bohater kafkowski walczy samotnie z niezrozumiałymi strukturami rządzącymi światem. Mimo buntu i starań nie jest w stanie zmienić swego położenia, a walka kończy się klęską. Uwikłania bohatera w grozę istnienia mają na tyle niejasną strukturę, że możliwa jest bardzo różna interpretacja symboliki i sekwencji wydarzeń jakim ten bohater jest poddany. Samotność jest głównym z wielkich tematów kafkowskich – bohater walczy i przegrywa zawsze sam. Strach, koszmary, rozdwojenia jaźni i kompleksy to inne z niszczycielskich i symbolicznych elementów. Oddają one dobrze atmosferę dzieł, w których wyobcowani i samotni bohaterowie bezustannie poszukują – jak można sądzić – bezpieczeństwa i pewności, czego nigdy nie będzie im dane doświadczyć. Wielu znawców Kafki podkreślało, że w swojej literaturze – prezentującej świat o nadzwyczaj dusznej atmosferze – przewidział Holokaust”.
No więc my też zanurzamy się w tej dusznej atmosferze – w holocaust na naszą skromną miarę. Zapraszam do piwnicy.
piątek, 14.02, godz. 18:00
sala kinowa KOK
wstęp wolny
„Do granic” 14.02
Podsumowanie dyskusji
Dramat dwojga przesłuchiwanych na nowojorskim lotnisku obejrzeliśmy w przygniatającej ciszy, ponieważ ta klaustrofobia się udziela. Obejrzeliśmy także z empatią i współczuciem, jako że – jako naród - mamy za sobą rozliczne traumy związane z przekraczaniem granic. I to w każdym z czterech kierunków. Na sali znaleźli się weterani zarówno kontroli granicznych na amerykańskich lotniskach jak i banalnych wycieczek do Czechosłowacji na „wkładkę” w dowodzie. Z drugiej strony, padały głosy, że kontrola graniczna jest procedurą niezbędną i Unia będzie ją na swych granicach wdrażać coraz ściślej. Ale też nikt nie chciałby, aby rujnowała ona ludzkie życie, jak ta z filmu.
Patronat medialny: