Strefa interesów - 10 stycznia
reżyseria: Jonathan Glazer
scenariusz: Jonathan Glazer
produkcja: Wielka Brytania, Polska, USA
czas trwania: 106 min / napisy PL
Film otrzymał 25 nagród i 60 nominacji.
Nowy rok rozpoczniemy z filmowym hitem - zdobywca dwóch Oscarów, nagród BAFTA czy nagród Międzynarodowego Festiwalu w Cannes - przed nami seans filmu "Strefa interesów". Zapraszamy na spotkanie Dyskusyjnego Klubu Filmowego Wiesława Kota, niestety tym razem bez obecności krytyka. Prelekcja jednak zostanie wygłoszona w innej formie.
Mili Państwo,
zobaczymy dzisiaj jeden z najważniejszych filmów minionego roku. Figuruje on w czołówce wszystkich liczących się zestawień dokonań filmowych ubiegłego roku. Nazywa się „Strefa interesów”. Tytuł filmu przetłumaczono dość niefortunnie i myląco. Angielskie „The Zone of Interest” oznacza bowiem nie strefę interesów, lecz strefę, pole, obszar zainteresowania w odróżnieniu od tych stref, które nas nie interesują, choć by znajdowały się całkiem blisko. Film wyjaśnia jak to się odbywa i stawia pytanie, jak to w ogóle jest możliwe.
A owa strefa zainteresowania to willa z obszernym ogrodem przylegającym do muru otaczającego obóz koncentracyjny Auschwitz. W wilii mieszka komendant obozu, Rudolf Höss, ze swą żoną Hedwig, z dziećmi i ze służbą. Toczy się tutaj szczęśliwe życie rodzinne i nikt nie przejmuje się tym, co dzieje się za murem. Film jest koprodukcją amerykańsko-brytyjsko-polską. Premierę miał na Festiwalu w Cannes w 2023 roku, u nas na ekranach bawił w marcu zeszłego roku. Na film spadł tak zwany deszcz nagród, a te najważniejsze to Oscar dla najlepszego filmu międzynarodowego, nagroda Grand Prix w Cannes, Nagroda Brytyjskiej Akademii Filmowej za najlepszy film brytyjski, wreszcie Nagroda FIPRESCI. Przypomnę: Międzynarodowa Federacja Krytyków Filmowych przyznaje własną nagrodę, wręczaną na kilku festiwalach filmowych np.: w Toronto, w Cannes, w Wenecji i w Warszawie; nagradzając wyróżniające się produkcje filmowe.
Scenarzystą i reżyserem filmu jest Jonathan Glazer, który zamysł swego dzieła wywiódł z powieści Martina Amisa wydanej w 2014 roku. Autorem zdjęć jest Łukasz Żal, w przeszłości dwukrotnie nominowany do Oscara za zdjęcia do filmów „Ida” oraz „Zimna wojna”. Ale dwa słowa więcej o reżyserze. Jonathan Glazer to artysta brytyjski, znany z filmów o stylu ponadczasowym, filmy układające się w rodzaj wielkiej metafory, czyli odnoszą się do tego, co widać na ekranie, ale także do wielu podobnych, analogicznych sytuacji. Urodził się w rodzinie żydowskiej w Londynie, gdzie uczęszczał do Nottingham Trent University i ukończył wydział projektowania teatralnego. Jednak praca ta skłoniła go do pracy głównie jako reżysera teatralnego, filmowego i telewizyjnego. Zaczynał od kręcenia reklam i teledysków dla ambitniejszych wykonawców jak Radiohead, Jamiroquai, Nick Cave and the Bad Seeds. Kto słucha, to pamięta, że to taki bardziej zakręcony, filozofujący rock.
Jego debiutem filmowym był gangsterski film „Sexy Beast” z Rayem Winstone’em i Benem Kingsleyem w rolach głównych. Opowiadał on o emerytowanym rabusiu bankowym, który wraca do interesu, by wykonać ostatnie zlecenie. Scenariusz nie był nowy, ale reżyseria została zauważona i doceniona. Pisano, że jest „mocna, ale nie efekciarska”. Głośny stał się jego film „Pod skórą” z 2013 roku z wiodącą rolą Scarlett Johansson. To historia obcej istoty, która przybiera postać kobiety, stając się drapieżnikiem polującym na uwiedzionych przez siebie mężczyzn, a następnie przeobrażając się w pożywienie dla jej rodzinnej planety. Była to próba opisania człowieczeństwa oczami kogoś, kto nie ma pojęcia, kim jest człowiek i interesuje się nim tak, jak my interesujemy się pewnymi gatunkami zwierząt przeznaczonymi przez nas do spożycia. No i teraz ta „Strefa interesów”.
Tutaj koniecznie trzeba przedstawić postać wiodącą, czyli Rudolfa Hössa, jak go zapamiętała historia. Cytuję biogram, jaki widnieje na stronach izraelskiego Instytutu Yad Vashem, światowego centrum badań nad Holocaustem:
Hoess, Rudolf (Hoss) (1900-1947), komendant obozu Auschwitz.
Hoess urodził się w Baden-Baden w Niemczech. Zgłosił się na ochotnika do wojska podczas I wojny światowej, mimo że był niepełnoletni. W listopadzie 1922 r. Hoess wstąpił do partii nazistowskiej. W 1928 r. zaangażował się w działalność Stowarzyszenia Artamanen, nacjonalistycznej grupy, która zachęcała do pracy na roli i przesiedleń na terytorium Polski. Wstąpił do SS w czerwcu 1934 r. za radą dowódcy SS Heinricha Himmlera, jednego z przywódców Stowarzyszenia Artamanen. W latach 1934-1938 Hoess uczył się, jak zarządzać obozem koncentracyjnym w Dachau, gdzie szkolił się pod okiem komendanta obozu Theodora Eicke. W maju 1940 r. Hoess został przeniesiony na teren Auschwitz i mianowany komendantem nowego obozu koncentracyjnego. Hoess odegrał dużą rolę w organizacji i zakładaniu obozu według własnego uznania. W maju 1941 r. Himmler nakazał Hoessowi utworzenie nowego obozu tuż obok Auschwitz; stał się on Birkenau, lub Auschwitz II. Latem Hoess zaczął przygotowywać obóz jako miejsce masowej eksterminacji. W tym momencie Himmler poinformował Hoessa, że Hitler nakazał „ostateczne rozwiązanie” „kwestii żydowskiej” i że SS jest odpowiedzialne za wykonanie tego zadania. Auschwitz został wybrany jako główne miejsce ostatecznego rozwiązania — masowej eksterminacji wszystkich europejskich Żydów — ponieważ był dogodnie położony pod względem transportu i ukrycia przed światem zewnętrznym.
Od lata 1941 r. do listopada 1943 r. Hoess przewodził mordowaniu Żydów z Niemiec, Protektoratu Czech i Moraw, Polski, Francji, Holandii, Bułgarii, Słowacji, Belgii, Austrii, Jugosławii, Włoch, Norwegii i Grecji. To on podjął decyzję o użyciu w tym celu gazu Cyklon B. Opuścił Auschwitz pod koniec 1943 r., ale powrócił, aby stanąć na czele eksterminacji węgierskich Żydów w „Akcji Hoess”. Był odpowiedzialny za śmierć ponad miliona osób. Po wojnie Hoess uciekł i przyjął fałszywą tożsamość. W marcu 1946 r. został odnaleziony i aresztowany. Sąd Najwyższy w Warszawie skazał go na karę śmierci; został powieszony w Auschwitz 16 kwietnia 1947 roku”.
Ta notka pozwala lepiej zrozumieć zwroty akcji, które w filmie Jonathana Glazera zostały tylko zarysowane.
Bo reżyser postanowił pokazać coś ważnego poprzez jego niemal całkowity brak na ekranie. Andrzej Munk w „Pasażerce” pokazał dzieci w kolejce do gazowania i specjalnego żołnierza, który przymierza maskę przed wpuszczeniem trującego gazu. Steven Spielberg w „Liście Schindlera” próbował pokazać Holocaust dosłownie - wprowadził kamery do komór gazowych w momencie, gdy otwierano górny zawór i wpuszczano cyklon B. Wiele z podobnych scen można zobaczyć w pierwszym filmie o obozach, w „Ostatnim etapie” Wandy Jakubowskiej. W naszym filmie jest odwrotnie. Zagłady niemal nie widzimy. Gdzieś tam w szybie odbije się ogromny płomień wydobywający się z pieca krematoryjnego. Widać dym z parowozu, który - jak wiemy z historii - przywozi kolejny transport. W perspektywie cały czas figurują dobrze nam znane górne piętra budynków obozowych. Czasem, na granicy słyszalności rozlegają się krzyki, komendy, dolatują strzały. Brzmi to dla osób w ogrodzie doglądanym przez panią Hoess tak, jakby w pobliżu pracowała jakaś fabryka. Cóż, zdarza się, nie można mieć wszystkiego.
To nie jest horror Shoah, horror zagłady. To jest horror moralny. W filmie, jak Państwo zobaczą, dzieje się niewiele i dzieje się banalnie. Niewiele się dzieje: gospodynie domowe plotkują, dzieci idą do szkoły, teściowa Hossa wpada i podziwia ogród. A on idzie do pracy i całuje swoje dzieci na pożegnanie tak swobodnie, jakby był urzędnikiem biurowym. Oglądaliśmy na tym ekranie film o Hannah Arendt i projektodawcy całego systemy Zagłady, Adolfie Eichmannie. Rzecz była o banalności zła. O tym, że ktoś planował wymordowanie sześciu milionów europejskich Żydów tak jakby układał plan zwykłej operacji logistycznej, która jest niezbędna na każdej wojnie.
Tutaj rzeczy mają się podobnie. To widz jest prowokowany do wypełnienia tej drastycznej luki moralnej, widz, który chciałaby krzyknąć: Opamiętajcie się, o kilkadziesiąt metrów od was mordują ludzi, niewiele dalej ich palą w ilościach przemysłowych. Nie możecie tego nie widzieć, nie być świadomymi, nie odczuwać żadnej z podstawowych ludzkich reakcji! Tak po prostu nie można! I co? Okazuje się że można. I to nie jest żadna intelektualna kombinacja, bo tak naprawdę było. Nie tylko w Auschwitz, także w setkach miejsc na teranie całej Europy.
Dzięki czemu ten moralny horror jest możliwy? Dzięki temu, co stało się znacznie wcześniej. Otóż o wiele wcześniej - i tu granica jest trudna do ustalenia - pewni ludzie doprowadzili siebie samych do takiego stanu, w którym można dopuścić się każdych czynów. Dekalog, który do tej pory regulował relacje między ludźmi - a pamiętajmy, że Niemcy to jeden z najstarszych krajów chrześcijańskich w Europie - przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Jego miejsce zajęła obłędna ideologia rasy, wedle której Niemcy są nadludźmi, inne narody to podludzie, a Żydzi to zakała ludzkości, którą należy wytrzebić jak robactwo. Wprowadzenie tej morderczej zasady było możliwe między innymi dlatego, iż - jak przypominają historycy i społeczni diagności - Hitler mówił Niemcom w gruncie rzeczy to, o czym oni sami byli głęboko przekonani. On to tylko uwypuklił i swoją ideologię doprowadził do skrajności. Dlatego popierali go zarówno profesorowie uniwersytetów, wielcy przemysłowcy jak i tak zwani zwykli Niemcy. Tu pamiętajmy, że Hitler doszedł do władzy drogą legalnych wyborów, nikt go Niemcom nie narzucił. No i wtedy podnieśli głowy ci, dla których nowa władza stwarzała życiową szansę. Ludzie słabo wykształceni, bez specjalnych perspektyw, tułający się na obrzeżach życia. Teraz za cenę lojalności wobec wodza, po wstąpieniu do odpowiednich formacji, zyskiwali możliwości, o których wcześniej można było tylko pomarzyć. Historycy przypominają, że na przykład strażniczki w obozach zagłady rekrutowano według specjalnego klucza. Zatrudniano kobiety ubogie, takie, którym ledwo starczało do pierwszego. Kiedy zaczynały pracę w Birkenau czy na Majdanku i widziały, jak strumień marek spływa każdego miesiąca na ich konta, traciły resztki odruchów moralnych. I za żadną cenę nie chciały już wrócić do poprzedniego stanu. Pani Hoess pokazuje podobny proces w całej okazałości.
Tak więc - wystarczy wyłączyć wtyczkę z napisem sumienie, a potem możliwe jest już wszystko.
piątek, 10.01, godz. 18:00
sala kinowa KOK
wstęp wolny
Patronat medialny: