Wytłumaczenie wszystkiego - 28 marca

 

reżyseria: Gábor Reisz
scenariusz: Gábor Reisz
produkcja: Węgry, Słowacja
czas trwania: 151 min 
Film otrzymał 17 nagród i 2 nominacje. 

 

"Wytłumaczenie wszystkiego" to film, w którym matura jednego ucznia przeistacza się w ogólnokrajowy skandal. Ta węgiersko-słowacka produkcja zebrała szereg nagród i wysokie oceny publiczności, dlatego nie możecie jej przegapić. Zapraszamy na spotkanie w ramach cyklu Dobre Kino z Kotem - w standardowej odsłonie - prelekcja, seans, dyskusja.

 

   

Mili Państwo,

proponujemy dzisiaj naszej ulubionej widowni film długi, bo przeszło dwugodzinny. Zasadniczo powinniśmy dyscyplinować autorów filmowych w myśl założenia, iż jeżeli nie potrafią się zmobilizować do wyrażenia swoich myśli w półtorej godziny, to powinniśmy ich sobie odpuszczać. Zdarzają się jednak wyjątki jak ten film węgiersko-słowacki – jeżeli chodzi o produkcję – pod tytułem „Wytłumaczenie wszystkiego”. Zewnętrzną rekomendacją dla dzieła jest to, iż zdobyło ono na Festiwalu w Wenecji w 2023 roku w konkursie Horyzonty nagrodę główną, a u nas na Festiwalu Nowe Horyzonty uzyskało Grand Prix Festiwalu jako najlepszy film. Jedyne co sam mogę w tej sytuacji zrobić, to streszczać się i nie przedłużać.

Więc - film wyszedł spod scenariuszowej i reżyserskiej ręki Gábora Reisza. To rocznik 1980, urodzony w Budapeszcie. Początkowo niewiele wskazywało na to, że zostanie reżyserem, ponieważ studiował wychowanie fizyczne i dopiero z czasem zainteresował się na studiach filmoznawstwem. Przeniósł się do Budapesztańskiej Uczelni Filmowej, gdzie studiował reżyserię filmową i telewizyjną. Zaowocowało to wieloma filmami krótkometrażowymi. Z czasem przeniósł się do długiego metrażu.

 

 

Nasz dzisiejszy film „Wytłumaczenie wszystkiego”, to ciąg dalszy osobistej kampanii Gábora Reisza przeciw reformie edukacji narzuconej przez rząd Viktora Orbána. Sam reżyser uczestniczył w Budapeszcie w kilku manifestacjach wymierzonych w te reformy. Reżyser protestował, ponieważ władze de facto odebrały jego uczelni autonomię. Zapewne z racji tego protestu żadna instytucja państwowa na Węgrzech nie udzieliła projektowi finansowania. Przyszło ono od prywatnych producentów, a część środków udało się pozyskać na Słowacji. Film nakręcono z konieczności w zaledwie 20 dni, czego jednakowoż nie widać. To też odnosi się do samej długości filmu. Aby mógł być wyświetlany na Węgrzech, reżyser musiał film rozciągnąć, skutkiem czego główny konflikt nie jest tak wyrazisty. Skutkiem tej nadmiernej długości film przez dystrybutorów kinowych oznaczany bywa czerwoną flagą. To znaczy, że szersza publiczność na niego nie przyjdzie, bo to za długi okres konsumpcji dzieła filmowego. Jednak film doskonale radzi sobie na rozmaitych przeglądach dzieł filmowych, w klubach filmowych, gdzie widzowie mają o wiele większe zasoby cierpliwości i ciekawości świata. Dlatego też pozwoliliśmy sobie zaprosić go do nas. A skoro nawet tak niewinnego filmu nie można na Węgrzech wyprodukować, to wiele mówi o dzisiejszej rzeczywistości politycznej tego kraju.

W naszej ojczyźnie pisano, że to najlepszy film o Polsce sprzed ostatnich wyborów parlamentarnych, nakręcony na Węgrzech. W Rumunii mówiono, iż jest to najlepszy film rumuński nakręcony na Węgrzech.

Fabuła filmu zamyka się w ramach ośmiu dni budapesztańskiego maturzysty. Emocjonalny nastrój zbliżającej się matury odzwierciedlają – powiedzmy – nerwowe zdjęcia. Kamera błąka się między uczestnikami akcji, filmuje ich niby przypadkiem, często błądzi ponad głowami aktorów, zagląda w niebo. To wszystko ma jednakowoż oddawać temperaturę czasu i miejsca. Film składa się z krótkich ujęć i plątaniny ludzkich losów, co przebiega w pierwszej części filmu. Ale te krótkie ujęcia pokazują, jakie siano mają w głowie współcześni Węgrzy, choć nie do Węgier wyłącznie film się odnosi. Podsuwa to wniosek, iż jeżeli ktoś ma w głowie sieczkę, to można z nim zrobić dosłownie wszystko.

 

 

Oglądamy poszczególne elementy puzzla i oczekujemy, że w końcu złożą się w jakąś sensowną i - nomen omen - wytłumaczalną całość. Na początku film jest rozbiegany i dygresyjny, powiedzielibyśmy, ale szybko znajduje jednokierunkowy tor tematyczny. Dłuższa, wstępna ekspozycja służy temu, aby reżyser mógł się upewnić, że właściwie porozstawiał wszystkie figury na szachownicy, zanim wykona pierwszy ruch. W przedstawianiu losów trzech głównych czy czworga głównych bohaterów reżyser przybiera ton lekkiej kpiny, a co najmniej dystansuje się od swoich postaci. Pierwszą część filmu, w której poznajemy bohaterów, można by bez szkody dla obrazu skrócić, a nawet zyskałby on na dynamice, co mówię jako praktykujący recenzent filmowy. Ale też rozumiemy, po co to wszystko. Czasami zdarzają się filmy, dla których trzeba trochę pocierpieć kosztem końcowego wyrazu. Ten film należy właśnie do takich dzieł.

Reżyser nie opowiada się po żadnej ze stron konfliktu, zachowuje ścisłą neutralność, wydarzenia przedstawia z perspektywy kilku postaci. Dzięki temu w dramacie nie oglądamy podziału na dobrych i złych, Zresztą nie ma tutaj w ogóle osoby, którą można by nazwać złoczyńcą. Są tylko ludzie, którzy nie mają na tyle zrozumienia i empatii, by poznać argumenty drugiej strony. Z przedstawionymi tu podziałami politycznymi firm mógłby się odnosić do bieżącej sytuacji w Stanach Zjednoczonych, w Brazylii, we Włoszech czy w Izraelu, w krajach, gdzie polaryzacja polityczna jest coraz bardziej ostra i zawzięta.

 

 

Kamera chwyta rzeczy tak, jak następują w codziennym życiu. Nic dziwnego, że pełno tu pauz i tzw. pustych przebiegów, których zazwyczaj nie zauważamy wspominając wydarzenia minionego dnia. Obserwujemy bohaterów tak jak się obserwuje zwierzęta w zoo, albo jak badacze pod mikroskopem śledzą losy owadów. Kamera jest wnikliwa, czasem koncentruje się na szczegółach, wręcz na detalach. Narzuca się przekonanie, że bohaterowie filmu, podobnie jak zwierzęta w zoo, zupełnie ignorują fakt, że są obserwowane. Do pewnego momentu to poprzednie życie nie zahacza w żaden sposób o politykę węgierską. Ludzie w skrajnych sytuacjach społecznych, nawet w drakońskich reżimach takich jak ten w Korei Północnej, koncentrują się na codziennym życiu, odsuwając od siebie wielkie dylematy polityczne. Z tym, że polityka wślizguje się ledwo zauważalnie, ale wyczuwalnie w rozmaite szczeliny życia i zmusza do interesowania się nią oraz zajmowania stanowiska na bieżąco. 

I tak dochodzimy do znanej formuły: - Ja nie interesuję się polityką. – Ale polityka interesuje się panem. Znacznie dobitniej brzmi to w języku oryginału, po niemiecku: Ich interesiere mich nicht fur Politik. – Aber Politik interesiert sich fur Sie.

A skutki tego znamy aż za dobrze.

 

 

piątek, 28.03, godz. 18:00

sala kinowa KOK

wstęp wolny 

 

"Wytłumaczenie wszystkiego"
Podsumowanie dyskusji

Zgodziliśmy się generalnie co do tego, że ten węgierski film jest także o Polsce, gdzie od lat trwa spór między – umownie rzecz biorąc – frakcją konserwatywną i frakcją liberalną społeczeństwa. Zdaje się, że będziemy na niego skazani przez kolejne dziesięciolecia. Z tego prostego powodu, że Polacy najczęściej poglądy i postawy dziedziczą po dziadkach i rodzicach. W pewnym sensie – replikują się. No i padło sformułowanie o efekcie kuli śniegowej. Co też w filmie obejrzeliśmy w detalu.

 

  

  

 

Patronat medialny: